Cztery szczyty w tydzień

Cztery szczyty w tydzień

Wędrownicy z Hufca ZHP Ziemi Słupskiej zdobywają koronę Europy, czyli najwyższe szczyty w państwach na Starym Kontynencie! W maju zaliczyli cztery z nich i już myślą o kolejnej wyprawie.

Dnia 26 maja 2019 roku. Wyjechaliśmy około 20 ze Słupska w stronę Holandii, by zdobyć jej najwyższy szczyt. Jechaliśmy cała noc. Następnego dnia rankiem byliśmy już na najwyższym szczycie Holandii (Vaalserberg 322,7 m.n.p.m). Następnie zjedliśmy śniadanie mistrzów i wyruszyliśmy w dalszą drogę, aby podbić kolejne dwa szczyty, które leżą niedaleko – mianowicie Belgię (Signal de Botrange 694 m.n.p.m) i Luksemburg (Kneiff 560 m.n.p.nm). Oczywiście są to pagórki, bo przecież kraje Beneluxu nie należą do górzystych.

Po zdobyciu trzech szczytów wyruszyliśmy do Francji, aby spełnić marzenia niektórych z nas. Część uczestników ekspedycji marzyła o zobaczeniu Paryża. Wieczorem byliśmy już na przedmieściach stolicy Francji. Wjechanie do Paryża było bardzo trudne, ponieważ na ulicach było dużo ludzi i masa samochodów. Patrząc przez okno samochodów, można było dostrzec piękne miasto, wiele zabytków, a także można było poczuć strach. Byliśmy przecież w wielkim mieście, w którym jest masa ludzi oraz wieczne korki. Po długiej podróży z przedmieścia do centrum Paryża udało się nam zaparkować samochód obok ulicy Champs-Élysées. Paryż zwiedziliśmy w biegu – zobaczyliśmy m.in. plac Place de la Concorde, na koniec pobiegliśmy do Luwru, by zobaczyć szklane piramidy. W oddali mogliśmy dostrzec wieżę Eiffla, zobaczyliśmy także dwa luki triumfalne.

Paryż zrobił na nas ogromne wrażenie. Po dwóch godzinach zwiedzania wróciliśmy do busa i wyruszyliśmy w dalszą podróż, by zdobyć najwyższy szczyt kontynentalny Hiszpanii: Mulhacen 3478 m.n.p.m. Jechaliśmy  tam około półtorej dnia.

Naszym celem była pewna miejscowość Capileira. Tam zatrzymaliśmy się na noc, dostaliśmy wiele wskazówek w miejskim punkcie informacji. Bardzo pomocny był przy tym nasz nowy znajomy Paco. Na drugi dzień wyruszyliśmy w drogę. Droga na szczyt była bardzo ciężka, czuć dużą zmianę ciśnienia, słońce podczas wędrówki nie daje spokoju, można szybko spalić skórę. Po czterogodzinnej wędrówce doszliśmy na szczyt, a tam czekały na nas niesamowite widoki. Sami zobaczcie.

Schodząc w dół, zatrzymaliśmy się na noc w pobliskim schronisku. Następnego ranka zjedliśmy pyszne śniadanie i wyruszyliśmy do Capileiri do busa. Schodziliśmy około 4 godzin. W końcu wyruszyliśmy w stronę Polski. O godzinie 3:00 rano zatrzymaliśmy się w Barcelonie. Wyszliśmy z auta i nie było czuć, że jest środek nocy. Wręcz przeciwnie – jakby była 15:00 po południu. Miasto żyje całą dobę. Zatrzymaliśmy się, aby zobaczyć Sagradę Famílię. To był niesamowity widok. Idziemy sobie pośród bloków, a tu nagle widzimy ogromną katedrę. Całą czarną, z mnóstwem rzeźb. Obeszliśmy Sagradę Familię i ruszyliśmy w dalszą drogę do Polski. W niedziele o 13:00 byliśmy już w Słupsku.

Było to ciekawe doświadczenie dla harcerzy. Zdobyli podczas jednej wyprawy tygodniowej aż cztery najwyższe szczyty krajów Europy. „Wędrówka na Mulacen nauczyła nas, jak się przygotować do następnej wędrówki w góry”, mówi Drużynowy Piotr Merecki.

Z harcerskim pozdrowieniem,
Czuwaj!
dh. Alina Częścik
uczestniczka wyprawy