Epoka Lodowcowa w Poznaniu

Tegoroczne zimowisko rozpoczęło się od… wczesnej pobudki. O 5:15 na Dworcu Głównym w Gdańsku stawili się wszyscy uczestnicy oraz kadra, by jeszcze przed godziną szóstą wsiąść do pociągu. Pociągu wcale nie „byle jakiego”, ale takiego, który dowiózł nas bezpośrednio do Poznania. Przez sześć kolejnych dni nie budziliśmy się już tak wcześnie, co nie znaczy, że nie działo więcej niż dnia pierwszego. Uczestnicy zimowiska, podzieleni na cztery grupy metodyczne, przenieśli się do kolejnych części „Epoki Lodowcowej”. Zgodnie z zamysłem fabuły musieli opiekować się znalezionym dzieckiem, uciekać przed roztopami, przeżyć wśród dinozaurów i wędrować wspólnie z kontynentami.

 
 Zuchy i ich malowidła naskalne – 
fot. pwd. Monika Drozdowska
 

Zuchy poznały bohaterów Epoki Lodowcowej i ich przygody. Ponadto zdobywały sprawność jaskiniowca. Na początku zimowiska poznały Szamana, który pomógł im zakwaterować się w swoich jaskiniach. Potem, podczas zabawy na jeszcze ośnieżonej górce odnalazły dziecko, którym musiały się zaopiekować – codziennie pieczę nad niemowlakiem sprawował pokój (jaskinia), w którym było najczyściej. Przez cały wyjazd zuchy opiekowały się bobasem i próbowały znaleźć rodziców dziecka. W tym celu stoczyły bitwę na śnieżki z tygrysami szablo-zębnymi, odwiedziły Muzeum Archeologiczne, przygotowały sałatkę owocową i przeprowadziły ankietę wśród mieszkańców Poznania. Ostatecznie udało im się osiągnąć cel, a wszystko zostało udokumentowane, gdy ostatniego dnia zuchy tworzyły malowidła naskalne.

 

 
 Harcerze poszukują geocache’y – 
fot. pwd. Monika Drozdowska
 

Harcerze trafili na odwilż w świecie pełnym lodowców, śniegu i zimna. Spotkany przypadkowo Sęp oświadczył im, że muszą czym prędzej uciekać, do czekającej niedaleko łodzi. Harcerze postanowili posłuchać Sępa. Ich droga pełna była poszukiwań (na przykład geocache’y), przygotowań do podróży, wyborów trasy oraz pomocy innym. Między innymi udało im się pomóc mamucicy Eli w wydostaniu się z bardzo głębokiej dziury czy Sidowi w poszukiwaniu Złotego Mleczyka. Ostatecznie okazało się, że nie ma łodzi, która miała na nich czekać. Nie powstrzymało to jednak harcerzy przed osiągnięciem celu i ucieczką z krainy topniejącego lodu. Ostatniego dnia mieli okazję zbudować własne łodzie, którymi udało się odpłynąć.

 

 
 Dh. Sara tworzy dinozaura – 
fot. pwd. Monika Drozdowska
 

Harcerze starsi trafili do ery dinozaurów. Ich celem było odnalezienie Złotego Żołędzia, ale w świecie pełnym pułapek i wielkich gadów było to dość trudne zadanie. Na szczęście spotkali Baka, który nauczył ich korzystania z mapy i ukrytych wskazówek. Harcerze starsi, zanim starli się z dinozaurami, pomyślnie przeszli próby zmysłów, wzięli udział w zajęciach teatralnych oraz stworzyli przebrania, które miały upodobnić ich do mieszkańców odwiedzanej krainy. W starciu z olbrzymimi gadami dowiedzieli się czym jest odwaga (szczególnie ta społeczna) i nauczyli się współpracy. Na koniec, zanim odnaleźli Złotego Żołędzia, musieli pokazać, że wiedzą jak poszukiwana rzecz wygląda. Dostali narzędzia, bryłę lodu i do dzieła! Wspólnie musieli stworzyć lodowego żołędzia.

 

Wędrownicy, jak to wędrownicy, musieli stawić czoła wędrówce. Tylko, że nie takiej zwyczajnej. Wędrówka kontynentów okazała się przygodą na kilku płaszczyznach. Uczestniczący w zimowisku wędrownicy mieli okazję pomyśleć nad swoją dalszą drogą harcerską, wziąć udział w poszukiwaniach geocache’y, odnaleźć wspólny język i zbudować więź podczas zajęć teatralnych i kuźnicy dotyczącej zaufania.

 
 Uczestnicy zimowiska na basenie – 
fot. pwd. Monika Drozdowska
 

Podczas zimowiska wszyscy mieliśmy okazję zobaczyć poznańskie koziołki, które codziennie o godzinie dwunastej stukały się rogami na wieży ratusza. Wspólnie wybraliśmy się też na basen do Term Maltańskich. Siedmiodniowe zimowisko minęło bardzo szybko. Mamy nadzieję, że miłe wspomnienia z wyjazdu pozostaną na długo.
 

Krótkie, codzienne relacje można znaleźć na stronie zimowiska facebook.pl/haz2015.

pwd. Monika Drozdowska
Hufiec Gdańsk-Śródmieście
Chorągwi Gdańskiej