Jak to zuchy piekły chleb

Zuchy z hufca Wejherowo uczestniczyły w bardzo ciekawym biwaku w „Gospodarstwie Agroturystycznym Ola” w Słajszewie.

Tak opowiadają : Tuż po przybyciu i zakwaterowaniu pani Ola – gospodyni, poczęstowała nas przepysznym sernikiem ze swojskiego twarogu. Jedząc, słuchaliśmy opowieści o powstaniu gospodarstwa, o zwierzętach, tradycjach regionalnych oraz zainteresowaniach gospodarzy. Następnie p. Ola przygotowała dla nas zadanie, podczas którego musieliśmy wykazać się niesamowitą wiedzą. Na początku pokazała nam różne kłosy zbóż, a potem ziarna. Naszym zadaniem był rozpoznanie i połączenie w pary kłosów i ziaren. Sprawiło nam to niezłą frajdę, ale też było niezwykle trudne. Poznaliśmy owies, żyto, pszenicę i jęczmień. Potrafimy je odróżnić i wiemy, co można z nich wytwarzać.

Ale to nie wszystko, ponieważ już następnego dnia czekała nas niesamowita niespodzianka… Gdy tylko druhna zrobiła nam pobudkę, już czekało w jadalni przepyszne kakao na śniadanie, przygotowane przez gospodynię z mleka prosto od krowy. Było przepyszne, wypiliśmy nawet po trzy filiżanki.

Następnie pani Ola zaprosiła nas do swojej kuchni. Było tam mnóstwo produktów, ziarenek, mąki, misek i foremek. Okazało się, że upieczemy nasz własny chleb! Na początku przesialiśmy przez specjalne sito mąkę, potem dodaliśmy wszystkie pozostałe składniki i ugnietliśmy ciasto na chleb. Pracowaliśmy w trzech grupach. Gdy ciasto „rosło” to my udaliśmy się wraz z gospodarzem obejrzeć zwierzęta – krowy, świnie, kaczki, perliczki oraz kury. Niektórzy z nas po raz pierwszy w życiu mieli okazję zobaczyć małą świnkę. Gdy już ciasto „uciekało” z miski, jeszcze raz je wymieszaliśmy i nakładaliśmy do foremek, wcześniej posmarowanych smalcem. W między czasie syn p. Oli poszedł napalić w piecu chlebowym na podwórku. Gdy już cegła zrobiła się w środku pieca biała od wysokiej temperatury, gospodarz wymiótł cały żar ze środka, a my podaliśmy przygotowane formy z naszymi chlebami, które pięknie przystroiliśmy ziarenkami słonecznika, dyni i maku. Chleb piekł się przez pół godziny, a potem gospodyni zaprosiła nas na rosół z lanymi kluskami. Bardzo nam smakował.

Niestety biwak szybko dobiegł końca. Zawsze możemy jednak wrócić w gościnne progi Państwa Zacharewicz. Każdy z nas otrzymał do domu własnoręcznie upieczony chleb, jeszcze ciepły.

Dorota Bianga-Grabińska
Hufiec ZHP Wejherowo
Próbna Gromada Zuchowa z Choczewa